Plotki

Według krążących plotek:
A. mam pracować w trzech różnych miejscach
– na północy kraju w Ras Laffan
– na południu w Mesaid (jeszcze nie wiem gdzie to jest)
– na zachodzie w Durkhan

B. jako jedyny człowiek z „Certificate IV Training&Assessment” mam wykładać na poziomie III i IV. Pozostali mogą tylko na poziomie I i II.

C. Przed końcem roku mam być już rezydentem Kataru, mieć prawo jazdy i w końcu własny samochód.

D. Jako Australijczyk będę zobowiązany do napisania nowych materiałów szkoleniowych

Fajnie, że się o mnie mówi w kuluarach, tylko czemu ja do cholery o tym nie wiem z pierwszego źródła.

Dobra wiadomość dla planujących mnie odwiedzić. Nie powinno być z tym problemu. Potrzebna jest kopia paszportu, wyciąg z banku za ostatnie pół roku. Australijczycy mogą to wizę załatwić sobie sami zaraz po wylądowaniu na lotnisku.

Polacy muszą podesłać mi wyżej wspomniane dokumenty (nie wiem czym sobie zasłużyłem, że poznam stan waszych kont, ale podoba mi się to, hahaha), a moim obowiązkiem jest załatwienie tego na miejscu. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych okażę, to co mi podeślecie, plus dokument stwierdzający mój stały pobyt.

Do pełni szczęścia będzie brakowało tylko biletu lotniczego. Niestety nie jestem jeszcze prawą ręką szejka, więc mój udział procentowy w cenie biletu wynosi na razie 0% 🙂

Dami (Hindus) właśnie mnie „rozwalił”. Wyjął śniadanie. Mlaskał, mlaskał, aż wykurzył mnie z pokoju. Skoczyłem więc na kawę. Wróciłem jak przestał mlaskać.
Po śniadaniu odbiło mu się dwa razy, zaliczył trzy beknięcia. Już przywykłem do tego, choć dalej mnie to irytuje.
Ale to co zrobił przed chwilą przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Założył swój fartuch (nasze zaj…te ubranie wykładowcy w kolorze “navy blue”), stanął do nas plecami (mnie i Antara), puścił dźwiękowego tajniaczka i jak gdyby nic się nie stało, obrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju. Wrócił jak się atmosfera przerzedziła.
I jak tu faceta nie lubić? 😀

Jutro Wigilia – ciekawe co u Was słychać?