Bank – podejście numer 2

W sobotę, już o 6:00 rano chłopaki z budowy ruszyli z kopyta. K[cen…zura]ć, człowiek ma wolne, a oni akurat w ten dzień muszą jechać młotami pneumatycznymi. Nie dało się spać, po prostu nie dało. Stukali tak do 15:00, więc do teraz boli mnie głowa od tego jednostajnego hałasu dochodzącego z dworu.

O 8:30 poleciałem do banku założyć w końcu konto. Wbiegam, a tam tłum ludzi. No pięknie, pewnie stracę ze 3 godziny w tej kolejce. Okazało się jednak, że do Obsługi Klienta nie było nikogo. Numerki tak szybko się zmieniają, że nim się zorientowałem, gdzie mam podejść, już mnie ktoś podsiadł. Stanąłem grzecznie nad klientem i miło poprosiłem pana, by się usunął, bo teraz moja kolej. Widać gość przeczytał w moich oczach dokładnie o co mi chodzi. [Cenzura nie pozwala mi na zacytowanie tych słów, sami się domyślcie ;)]
Continue reading »