Kac moralny

Po przygodzie z policją do domu wróciłem 19:00. Połowy aut nie było już pod blokiem. Widać wszyscy się już dobrze już bawią, a ja … a ja padam na twarz.
Biorę szybki prysznic, zakładam nowe ciuchy i wskakuję do „pukniętego” auta. Nie ma jak po raz trzeci tego samego dnia jechać w gigantycznym korku. Trasa do Marriotta pokrywała się z ulubioną trasą Arabów nad zatokę, więc był ścisk jak cholera. Na imprezę docieram przed 20:00.
Continue reading »