Wojna filipińsko-arabska

W poniedziałek zachorowało się panu Sharmie. Zdarza się każdemu, ale nie każdemu zdarza się mieć dwa tygodnie pracy pod rządami furiata. Agili wpada do pokoju Filipino i władczym tonem (czyt. „drze japę”) prosi (czyt. rozkazuje) mu iść na zajęcia pana Sharmy. Pepito grzecznie tłumaczy, że ma inne obowiązki i nie może mu pomóc, chyba że on zmieni decyzję Wayna. To jeszcze bardziej podniosło tętno Libijczykowi. Nie mógł zdzierżyć, że jakiś pętak z Azji sugeruje mu jak ma wykonywać swoje obowiązki. Tony i ja staliśmy jak wryci. Pepito pozostał przy swoim zdaniu i poszedł ze mną na egzamin, a Libijczyk musiał przerwać swoją poranną lekturę listów z głupotkami.
Continue reading »