Szeregówka z niebieskim dachem

Towarzystwo w pracy kruszy się w zastraszającym tempie.
Gdy do tego nie masz jeszcze drugiej osoby na wyciągnięcie ręki 😉 taki stan może wkrótce odbić się na Twoim zdrowiu psychicznym.
Najwyższa więc pora poznać swoich wirtualnych znajomych z Doha.
Okazało się, że tuż obok mieszka mnie Olena z rodziną. Śledzę jej bloga od niedawna, ale miło poczytać jak inni rodacy widzą ten sam kraj.

Byliśmy umówieni na spotkanie dziś wieczorem. Trochę czasu nam zeszło, by zgrać terminy, ale tak to już jest, jak ślę zapytania z QP-ego e-maila, do którego nie mam dostępu z domu. Może i dobrze, że nie mam, bo dzięki temu zawsze rano czekają na mnie niemiłe niespodzianki w postaci idiotycznych zleceń, które potem staram się spełniać ku uciesze i zabawie swoich [cenzura] szefów.

Gdy zapraszamy do siebie nowych znajomych w Polsce podajemy nazwę ulicy i numer domu (ew. numer mieszkania). W Melbourne podaje się jeszcze nazwę dzielnicy, bo bez tego ani rusz w tej wielkiej metropolii.

Olena, jak przystało na znawczynię miejscowych obyczajów, podała mi wyczerpujący opis dojazdu do swojej małej rezydencji (rondo, światła, stacja benzynowa, roboty drogowe, stróżówka, niebieski dach, nazwa osiedla, numer telefonu komórkowego, gdyby hinduscy strażnicy nie chcieli mnie wpuścić – uff, dużo tego, ale nie ma szans, bym się zgubił). Oczywiście nie było ani nazwy ulicy ani numeru domu, bo nikt czymś takim nie operuje w Doha. A jeśli nawet, by mi podała, to poziom frustracji sięgnąłby u mnie zenitu, gdyż dane te jedynie by mi utrudniały dotarcie do celu – słowem co kraj to obyczaj.
Continue reading »