Źle się dzieje w naszym “ukochanym” raju. Napięcie między Reyem a Tonym sięga zenitu, a Wayne wydaje coraz to nowe instrukcje, które mają się nijak do rzeczywistości.
Wczoraj tuż przed wyjściem z pracy Rey położył na biurku Toniego fax z RAA.
– Wypełnij to jak najszybciej!
– Chyba żartujesz?? Teraz to my wychodzimy już z roboty.
– Jak uważasz. To jest polecenie Agili.
Riposty Toniego już nie zacytuję, bo sławna [cenzura], by tego po prostu nie zakryła 😉
Dziś rano mieliśmy finał [?] całego zdarzenia.
Tony wparował do biura Wayna, bo już nie mógł znieść głupoty (braku kompetencji, brak logicznego myślenia, lenistwa, etc) ludzi z RAA, bo to oni wymyślili przygotowanie kolejnego raportu, który już od tygodnia powinien był być u nich na biurku. Dwa słowa wystarczyły, by się okazało, że Wayne po prostu ich nie wysłał.
Tony [cenzura] na maxa wyleciał z biura Wayna wystrzelony jak z armaty, “wparował” do pokoju Reya, ostentacyjnie pogiął fax na naszych oczach (bo ja przypadkiem też tam byłem) i rzucił mu w twarz. Na szczęście stał za daleko i papierowa kulka trafiła w mostek.
– Wsadź to sobie … wiesz gdzie … Idiota
Rey był zaskoczony, ja trochę mniej.
– … nie, nie Ty, on – kiwnął głową w stronę pokoju Pierwszego i wyszedł. Para szła mu uszami.
Jeśli Tony nie złoży wymówienia w ciągu najbliższego tygodnia, będzie dobrze. Jeśli złoży, to ja zacznę szukać intensywniej nowej pracy, tylko gdzie? skoro taki zastój na rynku 🙁 Jestem jedyną osobą, ktora może przejąć zajęcia po Tonim. Pepito został wyłączony z dydaktyki, bo pisze nowe podręczniki (pisze to może za dużo powiedziane, ale zawsze coś tam przy nich robi), Vic (anglik) jest dzisiaj ostatni dzień pracy (dostał super ofertę w Kuwejcie), Rey, Fred i Dave nie mają zielonego pojęcia o co chodzi, a Husseinowi, Agili i Waynowi po prostu się nie chce.