Tajemnicza sprawa XXX

Od dwu miesięcy wspominałem mimochodem o sprawie XXX. Z uwagi na jej tajny charakter nie dane mi było od razu napisać w czym rzecz 🙂 Dziś przyszedł czas na rozwiązanie.

Jak to zwykle mam w zwyczaju, nie informując o niczym nikogo, wskoczyłem do samolotu i opuściłem pustynną krainę. Gdy dotarłem na miejsce moim oczom ukazał się taki widok

Biały piasek? Nie!!! to śnieg :)

Biały piasek? Nie!!! to śnieg 🙂

Ludzie patrzyli na mnie jak na idiotę, gdy wyszedłem na ulicę w kurtce dresowej i klapkach na nogach. Od razu znaleźli się chętni, by dopomóc mi w potrzebie. Za symboliczną stówę chcieli mnie wieźć do miejsca przeznaczenia. Odesłałem ich do stu diabłów, gdyż w Doha za tę samą usługę Hindusi biorą raptem 20QAR. Po 30 minutach szczękania zębami o kolana dotarłem na miejsce. Uderzając lekko w dzwonek usłyszałem wydobywający się cicho zza drzwi motyw przewodni z “Ojca Chrzestnego”. Ktoś padnie na serce – domownicy czy jednak ja?
Continue reading »

Polskie perełki

Pisałem ostatnio o arabskiej perle. Przy okazji wycieczki na wyspę Pearl nie sposób było odmówić sobie przyjemności wizyty w polskiej ambasadzie. Nie, nie. Budynek naszej dyplomatycznej jednostki nie znajduje się na wyspie. Aż tak rozrzutne Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie jest. Nie znaczy to jednak, że polska placówka wynajmuje siedzibę gdzieś na peryferiach Dausze. Powinniśmy być jednak dumni z tego, że mamy swoich przedstawicieli pod nosem (bynajmniej niezakatarzonych).

Moje serce mocniej bije gdy na wietrze łopocze biało-czerwona flaga :)

Moje serce mocniej bije gdy na wietrze łopocze biało-czerwona flaga 🙂

Continue reading »

Perłowa kawka z ciuchem

Wczoraj były fotki. Dziś parę komentarzy.

Czy na wyspie jest drogo? a to już zależy od tego ile zarabiasz i ile mózgu Ci jeszcze zostało? Obiektywnie trzeba powiedzieć, że nie jest to miejsce dla osoby zarabiającej połowę średniej krajowej w Polsce. Przy moich dochodach mogłem sobie na nią pozwolić, ale raczej nie będę tam biegał sam. Ba, nawet z kolegami tam jeździć nie będę. Ale jeżeli ktoś zawita do Doha, to chętnie zabiorę Was w tamto miejsce. Wręcz wymarzone miejsce do spacerów we dwoje. Przynajmniej póki szarańcza się nie zleci w to miejsce, choć ona na razie woli centra handlowe. Może któregoś wieczora podjadę na wyspę. Zobaczymy wtedy czy równie romantycznie będzie co wczesnym popołudniem – przynajmniej powinno 😉

Na kawie z hotelem w tle

Na kawie z hotelem w tle

Continue reading »

Arabska Perła

Jeśli mowa o dech zapierających budowlach w Zatoce Perskiej, wszyscy oczami wyobraźni widzą Dubaj. Gdy jednak dochód na jednego mieszkańca przekracza 40tys USD rocznie,  trzeba pokazać światu, że u nas też można coś fajnego zbudować.Tak też zapewne myśleli władcy Kataru, gdy zdecydowali się na realizację projektu wartego 2,5 pół miliarda USD. Projekt the Pearl, bo o nim mowa, zakłada stworzenie sztucznej wyspy układającej się w kształcie trzech pereł. Na wyspie, o powierzchni około 400 hektarów mają zostać zbudowane apartamentowce dla międzynarodowej społeczności chcącej zamieszkać w Katarze. Docelowo ma być aż ponad 32 tysiące apartamentów. Cena za metr kwadratowy przy obecnym kursie Euro to jedyne 10tys PLN 😀 Czyli nasza polska stolica cenami dogania już krainę tysiąca i jednej baryłki gazu 🙂

Ponad trzy miesiące jestem w Katarze, a jeszcze nie zawitałem na tę wyspę, mimo że codziennie rano jadąc do pracy mijam ją, gdy zamarzy mi się jazda przez West Bay. Decyzja zapadła w poprzednią sobotę – trzeba jechać. Jak było – zobaczcie sami.

Widok z Pearl na centrum Doha

Widok z Pearl na centrum Doha

Continue reading »

Gruźlica

Piątek jest dniem zakupów, więc i tym razem poleciałem z samego rana, by nie utknąć w gigantycznych kolejkach przy kasie.

Targając siaty z auta, spotkałem na papierosie Grega. Przyjechał razem ze Stevem. Obaj robią jako spece od gaszenia pożarów, znaczy się strażacy. Greg wydawał się przybity. Myślałem, że to wciąż po stracie jego mamy.

Ale zacznijmy od początku. Facet przyjechał niecałe 4 tygodnie temu, a dwa dni po przyjeździe dostaje informację z domu, że jego mama przeniosła się do lepszego świata. Firma takie rzeczy rozumie [?]. Zafundowała mu bilet powrotny. 3 dni w powietrzu, 4 w AU, więc tydzień później był już z powrotem na pustyni. Procedura przyjmowania do pracy opóźniona była o tydzień, ale i tak musiał rozpocząć ją od nowa. W międzyczasie biedaczek złapał grypę. Nic dziwnego, skoro w Australii szalały upały, a u nas wciąż jest  przyjemny chłodek (20C). Najdziwniejsze jest jednak to, że jakiś frajer z centrum medycznego zgodził się na badanie RTG. Wynik był porażający – facet, masz gruźlicę 🙁
Szok 😮
Continue reading »