W naszej firmie dzieją się cuda.
Dziś Agili, facet któremu wszystko należy się z urzędu, poprosił mnie, bym znów zastąpił Reya na zajęciach. Byłem w szoku. Temu facetowi przeszło przez gardło słowo PROSZĘ.
Tony miał zastąpić zaś pana Sharmę, który rzekomo jest chory. Dwie godziny później wyszło, że pojechał tylko do urzędu imigracyjnego. Podobno mają mu wkrótce przedłużyć umowę, więc na tę okoliczność ściąga swoją żonę do Kataru. Będzie to prawdopodobnie jego ostatni rok.
I tak oto wyszło, że nasz Libijski Lew wciąż uważa, że można nami bezkarnie manipulować. Nie wiem, po co to robi. Jego drobne kłamstewka zawsze wychodzą na jaw. A przecież wystarczyłoby poprosić. Ale i tak uważam ten dzień za niezwykły. Mam nadzieję, że ta odmiana Araba to zapowiedź udanej współpracy między nim a nami. Tak czy inaczej cała sytuacja rozbawiła nas do łez, tj. mnie i Toniego. A niech sobie Agili myśli, że ma jakąkolwiek kontrolę nad nami 😉
Continue reading