Piątek jest dniem zakupów, więc i tym razem poleciałem z samego rana, by nie utknąć w gigantycznych kolejkach przy kasie.
Targając siaty z auta, spotkałem na papierosie Grega. Przyjechał razem ze Stevem. Obaj robią jako spece od gaszenia pożarów, znaczy się strażacy. Greg wydawał się przybity. Myślałem, że to wciąż po stracie jego mamy.
Ale zacznijmy od początku. Facet przyjechał niecałe 4 tygodnie temu, a dwa dni po przyjeździe dostaje informację z domu, że jego mama przeniosła się do lepszego świata. Firma takie rzeczy rozumie [?]. Zafundowała mu bilet powrotny. 3 dni w powietrzu, 4 w AU, więc tydzień później był już z powrotem na pustyni. Procedura przyjmowania do pracy opóźniona była o tydzień, ale i tak musiał rozpocząć ją od nowa. W międzyczasie biedaczek złapał grypę. Nic dziwnego, skoro w Australii szalały upały, a u nas wciąż jest przyjemny chłodek (20C). Najdziwniejsze jest jednak to, że jakiś frajer z centrum medycznego zgodził się na badanie RTG. Wynik był porażający – facet, masz gruźlicę 🙁
Szok 😮
Continue reading