Długo mi zeszło, by zrozumieć, że problemy w pracy będą niezależnie od tego czy się będę tym przejmował czy nie. Skoro jest to niezależne ode mnie, to lepiej zająć się czymś pożytecznym, poprawiającym samopoczucie i uodporniające mnie od wszędobylskiej głupoty.
Simaisma to mała wioska rybacka. Znana też była z poławiaczy pereł, ale ja wybrałem się, by zobaczyć plażę, którą polecał Rey i jego żona Paqui [niestety nie wiem jak się pisze to zdrobnienie 🙁 ].
Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć z godzinnego pobytu na plaży w Simaisma. Dlaczego tylko godzina? Gdy jest gorąco, a słońca nie widać na nieboskłonie, nie ma co siedzieć na plaży 🙂