Dziura ozonowa

Kiedy jeszcze żyłem sobie spokojnie w Australii, na topie był temat globalnego ocieplenia, efektów cieplarnianych etc. By uciąć wszelakie spekulacje na temat moich poglądów, powiem wprost – nie twierdzę, że nie ma globalnego ocieplenia, mnie zwyczajnie nie przekonują sposoby prezentacji dowodów na istnienie jego, czyli w tym temacie stoję po stronie Przema 😉

Ale nie o tym będzie w tym poście. Wydaje mi się bezcelowe pisanie o tym z kraju, w którym latem spotykamy piekielnie wysokie temperatury, a zimy przypominają polski wrzesień.

Ja już sam nie wiem, czy lepsze są słowa-wytrychy w mediach publicznych czy to co zdarzyło się dzisiaj w pracy.

W drodze do domu Tony opowiadał nam, czego doświadczył u siebie na zajęciach. Miał pogadankę na temat funkcjonowania fabryki, gdy nagle padło pytanie z sali:
– Ticzer, a jak się nazywa kraj, w którym wyginęli wszyscy mieszkańcy z powodu dziury ozonowej? 😮
Nie wiem jak Was, ale mnie by ten tekst rozłożył na łopatki. Gdybym był w Polsce, parsknąłbym śmiechem. Niestety tutaj nie możemy tego robić, więc i Tony musiał zachować powagę, choć jak twierdził cały “się gotował”. Zżerała go jednak ciekawość i pociągnął ten wątek dalej. Czy może to była zwykła wpadka językowa jakich wiele zdarza się na naszych zajęciach, a przy tym poziomie angielskiego o nie naprawdę łatwo.
– A nie chodziło Wam przypadkiem o broń jądrową?
– Nie, nie. Dziura ozonowa, efekt cieplarniany etc.

Sytuacja robiła się dramatyczna, bo jednak studenci wiedzieli o co pytają. Skąd więc takowe pytanie znalazło się w ich głowie?
– A skąd o tym wiecie? Przeczytaliście gdzieś o tym?
– Skądże Ticzer, pana kolega nam o tym powiedział.

Spojrzeliśmy na siebie z Reyem i przeczącą kiwnęliśmy głowami. Na naszych ustach zaczynał rysować się szeroki uśmiech.
– Który kolega?
– Jak to który? Mr Hussein!!! ale uczono nas też o tym w szkole średniej.

– Ale Hussein ma tytuł dokto… – nie zdążyłem skończyć słowa, gdy we trzech ryknęliśmy śmiechem aż się zatrząsł cały samochód.

Kadra naukowa jest jednak bardzo wredna, więc przytaczenie złośliwych uwag na temat naszego kolegi po fachu [?] byłoby zwyczajnie nie na miejscu, zważywszy na fakt, że to drugi i ostatni przedstawiciel świata arabskiego w naszym zespole. Doszliśmy jednak wspólnie do przekonania, że należy nam się podwyżka za ciężkie obrażenia umysłowe spowodowane padającymi prawie codziennie oryginalnymi teoriami na temat otaczającego nas świata szerzonymi w regionie Zatoki Perskiej.

Chciałbym jednak wierzyć, że studenci źle zrozumieli Husseina, że mówił on o zagładzie, która mogła mieć miejsce wiele milionów lat temu w okresie permu, ale z tego co przekazał nam Tony, Hussein opowiadał jego grupie o czasach współczesnych.

Powinienem chyba przestać przyznawać się do tytułu doktora, bo jeśli takie głupoty opowiada mój kolega z pracy, to reszta gotowa pomyśleć, że i z moją głową jest coś nie tak.

7 thoughts on “Dziura ozonowa

  1. No nie wierze wlasnym oczom! Jak to nie ma efektu cieplarnianego?! Jest jak wol! [Prosze Cie nie ran mego serca…] Pytanie tylko w jakim stopniu jest to zasluga czlowieka i dokad to wszystko zmierza…

    • Nie jestem ekspertem w dziedzinie meteorologii, więc w tym temacie wolałbym nie zabierać głosu.

      Nie napisałem jednak, że nie ma “global warming”. Sugerowałem tylko, że Ci, którzy najwięcej o tym gadają, nie mają zielonego pojęcia o tym zjawisku i wykorzystują do swoich przepychanek politycznych wyrwane z kontekstu fragmenty większych prac naukowych.

      Klimat na Ziemi ulega zmianom, a ja doświadczam tego od paru lat.
      Jeszcze w Polsce zdarzało się odwoływać wyjazd na narty, bo akurat w lutym zdarzały się chwilowe ocieplenia.
      W Melbourne w czasie Bożego Narodzenia (2006) spadł śnieg, choć w tamtym rejonie świata koniec roku kalendarzowego to pełnia lata.
      W Katarze zaś deszcze to podobno rzadkość i jak dwa razy do roku pokropi to sukces. Na pustyni jestem zaledwie 4 miesiące, a deszcz padał już ponad 10 razy.

      Mogę jedynie żałować, że nie starczyło mi czasu (a może i ochoty 😉 ) na wybranie się na jeden z wykładów poświęconych temu tematowi przedstawianych na Melbourne University.

  2. Przemo, to jest wlasnie stanowisko ludzi, ktorzy obserwuja zmiany i staraja sie do nich podejsc racjonalnie. Sa tacy, ktorzy nie chca widziec problemu (bo tak jest latwiej), sa tacy ktorzy interpretuja go w dowolny (dogodny) dla siebie sposob, a sa tacy, ktorzy staraja sie zachowac racjonalizm i bez zbednej histerii probowac cos zmienic (bo nawet jesli globalne ocieplenie nie jest jedynie wynikiem dzialalnosci czlowieka, to ‘pro-ekologiczny’ model z pewnoscia nikomu nie zaszkodzi).

    A co do dokumentu, to wydaje mi sie, ze istotne jest ostatnie zdanie. Geologowie chca wykukac troche kasy na badania… (Gdyby to ode mnie zalezalo, ja tam bym im dala.)

  3. Czy zadaniem naukowców nie jest ustalenie prawdy zanim zaczną coś zmieniać? “Pro-ekologiczny” model jaki nam się serwuje jest cholernie szkodliwy, w tym właśnie problem.

  4. Szkopul w tym, ze nim dowiemy sie gdzie lezy owa prawda, moze byc za pozno na dzialanie. Pamietaj, ze probujemy okreslic model dla niezywkle zlozonego i zmiennego w czasie i przestrzeni systemu, o ktorego stanie obecnym wiemy tyle co kot naplakal, a o historii siegajacej 3 mld lat nawet nie bede wspominac. Zapewniam Cie, ze daleka jestem od wpisywania sie w szeregi “Greenpeace”, ale doprawdy nie potrafie pojac czemu uwazasz model ‘pro-ekologiczny’ za szkodliwy.

  5. W takim razie trzeba zacząć od postawienia sprawy jasno: “nie wiemy, bo nauka nie umie powiedzieć”. To jest elementarna rola naukowców żeby to powiedzieć jeśli trzeba, a nie klaskać w chórze celem uzyskania kolejnych milionów grantów i gównianych nagród im. Nobla, który z pewnością w grobie się przewraca gdy na to patrzy.
    Na to się najbardziej wk…, że traktuje się mnie jak debila, którego można do woli okłamywać.
    Powody oczywiście rozumiem: bez tego pies z kulawą nogą by się do akcji nie przyłączył. Tyle że dla mnie to nic nie zmienia.

    Model pseudoekologiczny jest szkodliwy ponieważ:
    1. Zachęca się ludzi raczej do jednorazowych akcji na pokaz (typu Godzina Ziemi) nie dających nic, ale uspokajających sumienie.
    2. W dużej mierze jest gaszeniem pożarów wywołanych przez samych strażaków, np. kwestia toreb foliowych w sklepach, które kiedyś zmuszono ustawowo do ich rozdawania za darmo. Myślę, że skutek będzie podobny i tym razem.
    3. Protokół z Kyoto jest skrajnie szkodliwy zarówno dla Polski jak i dla Australii, opartych na węglu. Spełnienie wszystkich jego wymogów oraz nawet redukcja emisji CO2 będzie miało absolutnie zerowy wpływ na klimat (z powodu marginalnego znaczenia naszych krajów), nawet zakładając że teorie Ala Gore’a są prawdziwe (choć raczej nie są). Kraje, które wpływ mogłyby mieć mają jednak więcej oleju w głowach i olewają temat.
    4. Poza tym uważam, że kłamstwo nie staje się prawdą jeśli je wystarczająco często powtórzyć. Nie staje się i już.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *