Ponad 10 lat temu ruszył program “Cała Polska czyta dzieciom”. Nie mam własnych pociech, a chrześniaczki widuję od wielkiego dzwonu, więc nawet jako ojciec chrzestny się nie sprawdzam. Może kiedyś nadrobię, bo przecież wszystkie dzieci są nasze 😉
W Australii trochę inaczej to wyglądało. Po wielu latach zrozumiałem ideę czytania nagłos.
Czytania nagłos w obcym języku.
– … bo przecież inni to bzdury opowiadają
– … bo ja to mam taką fajną wymowę, akcentu nie słychać w ogóle
– … bo zdolniacha ze mnie
ale gdy przychodzi do czytania nagłos czy mówienia, to człowiekowi słowa kołkiem w gardle stają. Rozmowa jest sztuczna. Nie ma żadnej linii melodycznej. Nie ma żadnych uczuć, żadnego zaangażowania. I właśnie dlatego z pomocą głośnego czytania człowiek pozbywa się tej sztuczności. A jeśli można czytać w obecności osób trzecich to już w ogóle jest super.
Najważniejsze jest by zacząć. Trzeba przełamać w sobie tę barierę wstydu. Najgorzej jest, gdy zależy nam by wypaść dobrze. Ten czynnik zawsze decyduje o niepowodzeniu i dlatego jak najszybciej należałoby o nim zapomnieć. Wtedy wszystko idzie jak po maśle. Z każdą kolejną próbą nabieramy pewności, płynności, mamy przyjemność w tym co robimy, a uśmiech słuchaczy jest wtedy bezcenny.