Wstyd jak karta :)

Zaczyna mnie to wszystko wkurzać. Ktoś mnie chyba permanentnie dezinformuje w sprawie XXX. Sam już nie wiem o co tutaj chodzi. Z najprostszej sprawy zrobiło się tak wielkie zamieszanie, że głowa mała. Podejrzewam, że poza światem arabskim ta papierkowa robota jest załatwiana w 30 minut, pod warunkiem, że szefostwo wyrazi zgodę na XXX.

Wyobraźcie sobie, że zadzwoniłem dzisiaj do pana technicznego z RAA z zapytaniem, gdzie się podziewa moja aplikacja. I wiecie jaka była odpowiedź?
– Wiem, gdzie to jest – u mnie na biurku.
Wykończyć się można z pajacami.
– Jak to możliwe, skoro w zeszłym tygodniu, powiedziano mi, że zostało to wysłane do HGQ?
– Ale co Pan taki nerwowy? Pali się czy jak? Sprawa XXX będzie dopiero w marcu, a mamy przecież luty i do tego czasu zdążymy to załatwić.
– …. ma Pan rację, ale do tego czasu może wzrosnąć też koszt wejściowy XXX.
– a co to za problem? przecież wystarczająco dużo Pan zarabia.
Nie chciałem mu mówić, że nie zamierzam przepłacać za sprawę XXX tylko dlatego, że ktoś [cenzura] nie potrafi załatwić najprostszej sprawy. Nie pojąłby tego tym swoim zakutym … no głową 😀

Wieczorkiem zadzwoniłem [cenzura] do Omara, by w końcu ruszył swoje cztery litery i pomógł mi w sprawie XXX, bo ja co najwyżej mogę im [cenzura], ale za to natychmiast bym wyleciał z Kataru. Odpowiedź Omara była porażająca. W załatwieniu sprawy XXX pojawiły się nowe szczeble biurokracji. Nie wiadomo więc czy w takim tempie to ja zakończę całą sprawę, ale na … Gwiazdkę 2010 . Czemu oni tak bardzo muszą utrudniać życie sobie i nam? 🙁

—————-         ———————-   —————————-

Byłem też w banku. Trzy sprawy, trzy porażki. Ale w jednej z nich to pokazałem mistrzostwo świata 😀

Listy z banku wciąż przychodzą ze złym imieniem. Być może jest to przyczyna, dla której wciąż nie wpływają pieniądze na moje konto bankowe. Okazało się, że w systemie jest wszystko w porządku. Operacja się udała, pacjent zmarł.

Poprosiłem też o udostępnienie mi bankowości internetowej.
– A ile Pan zarabia? oj nie, za tyle nie możemy zrobić dla Pana wyjątku. Zapraszamy za dwa tygodnie.

– Przepraszam, ale nie działa też moja karta debetowa. W zeszłym tygodniu na Policji chciałem zapłacić za wydanie prawa jazdy, ale mi się nie udało. Dla pewności przed chwilą sprawdziłem na dole w bankomacie . Karta wciąż nie działa. Pokazuje mi, że operacja nie może być przeprowadzona. Jak to możliwe, skoro wpisuję właściwy PIN. Miałbym życzenie, by Państwo mi dali nową kartę, bo ten kawałek plastyku jest bezużyteczny.
Czułem, że jest coś nie tak. Mina urzędnika mówiła mi, że za chwilę każe mi wyjść i więcej nie wracać. On jednak wysłuchał do końca moich lamentów i spokojnie rzekł:
– … a aktywował Pan kartę?
– ??????
Do mojego mózgu powoli docierała straszliwa wiadomość. Przed chwilą zrobiłem z siebie kompletnego głupka. Jak tu teraz wyjść z twarzą po takiej “wtopie”?
– aaaa… ale nigdzie nie było napisane, że trzeba ją aktywować.
Na swojej wizytówce urzędnik zakreślił numer, pod którym mam zadzwonić, a BOK spełni moją prośbę.
– Czy coś jeszcze? – grzecznie zapytał.
– Nie, dziękuję i przepraszam za kłopot.
– Od tego tutaj jesteśmy, proszę Pana.
Nie wiedziałem co zrobić z oczami. Twarzy nie mogłem nigdzie ukryć, choć płonęła ze wstydu.

Gdy opowiedziałem tę historię dobrej duszy, ta uświadomiła mnie, że do tej pory żyłem w straszliwej niewiedzy, bo proces aktywowania karty jest zwykłą procedurą i nikt normalny nie robiłby z tego tak wielkiego zamieszania jakie ja zrobiłem. Jak więc jest to możlwe, że ani w Polsce, ani w Australii nie wykonywałem takiej czynności? Skleroza czy zbieg okoliczności? Jedno jest pewne – w zeszłym tygodniu nie było żadnego wielkiego spisku przeciwko mojej osobie 😀

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *