Wstyd jak karta :)

Zaczyna mnie to wszystko wkurzać. Ktoś mnie chyba permanentnie dezinformuje w sprawie XXX. Sam już nie wiem o co tutaj chodzi. Z najprostszej sprawy zrobiło się tak wielkie zamieszanie, że głowa mała. Podejrzewam, że poza światem arabskim ta papierkowa robota jest załatwiana w 30 minut, pod warunkiem, że szefostwo wyrazi zgodę na XXX.

Wyobraźcie sobie, że zadzwoniłem dzisiaj do pana technicznego z RAA z zapytaniem, gdzie się podziewa moja aplikacja. I wiecie jaka była odpowiedź?
– Wiem, gdzie to jest – u mnie na biurku.
Wykończyć się można z pajacami.
– Jak to możliwe, skoro w zeszłym tygodniu, powiedziano mi, że zostało to wysłane do HGQ?
– Ale co Pan taki nerwowy? Pali się czy jak? Sprawa XXX będzie dopiero w marcu, a mamy przecież luty i do tego czasu zdążymy to załatwić.
– …. ma Pan rację, ale do tego czasu może wzrosnąć też koszt wejściowy XXX.
– a co to za problem? przecież wystarczająco dużo Pan zarabia.
Nie chciałem mu mówić, że nie zamierzam przepłacać za sprawę XXX tylko dlatego, że ktoś [cenzura] nie potrafi załatwić najprostszej sprawy. Nie pojąłby tego tym swoim zakutym … no głową 😀
Continue reading »

Prawo jazdy

Ostatnio w moim życiu za dużo się chyba dzieje, bo niektóre fakty wypadają mi z głowy, a potem muszę je dopisywać później, ale dzięki temu będę miał radochę jak to przeczytam za kilkanaście lat.

We wtorek, 17 lutego zadzwonił do mnie Mutaz, żebym koniecznie przyjechał po pracy odebrać prawo jazdy. W tym kraju co raz mniej mnie dziwi. Nie bardzo rozumiałem, jak Policja mogłaby mu wydać ten dokument, ale założyłem, że jednak tak się stało. Otóż jednak policja zachowuje odrobinę rozsądku i prawo jazdy miałem odebrać sam. Mutaz chciał bym wpadł do biura, ale po pismo potwierdzające, że takowe prawo jazdy wciąż mi się należy, bo umowa z HGQ nadal jest ważna. Ten kto choć raz przejechał się samochodem po godzinie 17 w Doha wie, że trzeba mieć oczy naokoło głowy a i tak nie jest się pewnym czy przeżyje się na drodze. Między siedzibą HGQ a wydziałem komunikacji są cztery ronda. Na wszystkich czterech chciano mnie staranować. Jakim cudem żyję, to nie wiem. Boska ręka pewnie czuwa nade mną 😉
Continue reading »

Dziura ozonowa

Kiedy jeszcze żyłem sobie spokojnie w Australii, na topie był temat globalnego ocieplenia, efektów cieplarnianych etc. By uciąć wszelakie spekulacje na temat moich poglądów, powiem wprost – nie twierdzę, że nie ma globalnego ocieplenia, mnie zwyczajnie nie przekonują sposoby prezentacji dowodów na istnienie jego, czyli w tym temacie stoję po stronie Przema 😉

Ale nie o tym będzie w tym poście. Wydaje mi się bezcelowe pisanie o tym z kraju, w którym latem spotykamy piekielnie wysokie temperatury, a zimy przypominają polski wrzesień.

Ja już sam nie wiem, czy lepsze są słowa-wytrychy w mediach publicznych czy to co zdarzyło się dzisiaj w pracy.
Continue reading »

Nieufny dół

Troszeczkę się zdołowałem ostatnio i zapomniałem Wam napisać, że mi auto po przeglądzie oddali.
Tym razem zatankowali tyle, ile było w momencie oddawania na przegląd czyli 1/4 baku. “Ciągną” z mojego konta tysiące riali, a benzyny wlali za mniej niż 10 QAR. Już sam nie wiem jak to nazywać – bycie sknerą, dusigroszem, bo chyba nie oszczędnym? 😉
Continue reading »