Właśnie skończyło się polskie lato

Tak, tak moi drodzy. Lipcowe temperatury (33-36C) znane nam z polskich super wakacji odeszły w niepamięć. Zastąpiły je czterdziestostopniowe styczniowo-lutowe australijskie upały. Tylko, że w Melbourne można było liczyć na nocne ochłodzenia bądź tzw. “cool change“.
Miejscowi mnie straszą, że za miesiąc czy dwa słupek rtęci będzie oscylował w granicach 55-60C. Mam nadzieję, że mówili o temperaturze potraw na stole, inaczej czarno to widzę 🙂

Niestety w Katarze są małe szanse, by dotarły do nas polarne ochłodzenia. Oczywiście na cud zawsze można liczyć (i ja wciąż wierzę w cuda). Mimo że marzy nam się wszystkim chłodny wieczór, to jednak nie chciałbym, aby to się stało. Oznaczałoby to, że zarówno Polska i Australia znalazły się w sąsiedztwie ogromnych lodowców, a przecież wiecznej zimy, to ja życzyć Wam nie mogę 😀

Jak się odbiera takie szalony upały na pustyni?
W zasadzie to się nie odbiera, bo człowiek rzadko opuszcza klimatyzowane pomieszczenia. Raz zapomniałem zabrać czapki na zajęcia. Spacer po “patelni”, raptem 50m w jedną stronę, przy ponad 50C w pełnym słońcu, zakończył się wymianą naskórka na głowie (nie, nie mówię o łupieżu 😀 )
Chłopaki się śmieją, że nie ma co chronić, bo i tak włosów nie mam. Włosów może nie, ale szczątki mózgu jeszcze tak, więc nakrycie głowy jak najbardziej wskazane.
Continue reading »

Zwiastun nowego serialu

Ponad rok temu dostałem od koleżanki wejściówkę na film “Transformers”. W tym filmie za dużo się działo. Za szybko przelatywały obrazy przed moimi oczami. Nie nadążałem za akcją, a że robił się mętlik w głowie, więc i dialogi stawały się bez znaczenia. Nie przypuszczałem, że kiedyś przyjdzie mi brać udział w tym filmie.

Nie, nie!!! nie jako aktor. Zostałem kamerzystą pierwszej serii Transformerów. Kręcimy go od dwu dni, a w planach jest co najmniej 100 odcinków. Zdjęcia zaczynają się po 22:00.

A teraz zwiastuny dwu odcinków pierwszej serii serialu “Transformers in Doha“:

Continue reading »

Szeregówka z niebieskim dachem

Towarzystwo w pracy kruszy się w zastraszającym tempie.
Gdy do tego nie masz jeszcze drugiej osoby na wyciągnięcie ręki 😉 taki stan może wkrótce odbić się na Twoim zdrowiu psychicznym.
Najwyższa więc pora poznać swoich wirtualnych znajomych z Doha.
Okazało się, że tuż obok mieszka mnie Olena z rodziną. Śledzę jej bloga od niedawna, ale miło poczytać jak inni rodacy widzą ten sam kraj.

Byliśmy umówieni na spotkanie dziś wieczorem. Trochę czasu nam zeszło, by zgrać terminy, ale tak to już jest, jak ślę zapytania z QP-ego e-maila, do którego nie mam dostępu z domu. Może i dobrze, że nie mam, bo dzięki temu zawsze rano czekają na mnie niemiłe niespodzianki w postaci idiotycznych zleceń, które potem staram się spełniać ku uciesze i zabawie swoich [cenzura] szefów.

Gdy zapraszamy do siebie nowych znajomych w Polsce podajemy nazwę ulicy i numer domu (ew. numer mieszkania). W Melbourne podaje się jeszcze nazwę dzielnicy, bo bez tego ani rusz w tej wielkiej metropolii.

Olena, jak przystało na znawczynię miejscowych obyczajów, podała mi wyczerpujący opis dojazdu do swojej małej rezydencji (rondo, światła, stacja benzynowa, roboty drogowe, stróżówka, niebieski dach, nazwa osiedla, numer telefonu komórkowego, gdyby hinduscy strażnicy nie chcieli mnie wpuścić – uff, dużo tego, ale nie ma szans, bym się zgubił). Oczywiście nie było ani nazwy ulicy ani numeru domu, bo nikt czymś takim nie operuje w Doha. A jeśli nawet, by mi podała, to poziom frustracji sięgnąłby u mnie zenitu, gdyż dane te jedynie by mi utrudniały dotarcie do celu – słowem co kraj to obyczaj.
Continue reading »

Masz nasze słowo

Gdy nie ma tego całego szaleństwa związanego z egzaminowaniem na czas, pracuje mi się zdecydowanie lepiej.
Dziś na zaliczeniu pojawiły się tylko trzy osoby. Chociaż prosiłem dwa tygodnie temu, by przygotowani byli z trzech przedmiotów, oni byli gotowi tylko z jednego.

Jakże dziwny jest ten świat.
Gdy nie masz czasu, to innym grunt pod nogami się pali.
Gdy możesz poświęcić im trochę więcej uwagi, nagle znika gdzieś ten młodzieńczy zapał.

Jutro firma wysyła mnie do RAA, więc tylko Tony będzie się z nimi męczył. Po co mnie wzywają do RAA? Otóż mam sprawdzać po raz n-ty te same prace, które tuszowaliśmy w trakcie audytu. Tylko, że ja mam wrażenie, że chodzi o coś więcej. Dla samych bzdurnych podpisów nie ściągano by mnie do siedziby głównej Przemysłowego Centrum Szkoleniowego.

Tuż przed wyjściem z pracy zdążyłem jeszcze zadzwonić do Edwarda, by potwierdzić wizytę mechanika w moim domu. Upewniłem się, że nie będzie żadnych niedomówień tym razem.

W trakcie podróży do domu, Tony dostał telefon od pośrednika, że ma się stawić na dywaniku u naszego głównego hochsztaplera. Takie bzdury jakie wychodzą ostatnio z jego ust (pośrednika, nie Toniego), to głowa mała.
Continue reading »

Do raportu

13:00
Pierwszy dzień bez treningu (nie wiadomo dlaczego w środku semestru, ktoś wysłał studentów na tygodniowe wakacje), a ja dopiero znalazłem chwilę czasu, by coś skrobnąć do Was.

W domu ciepło jak cholera. Mógłbym włączyć klimę na noc, ale wtedy bym się na bank rozłożył. Rano tj. przed 5:00 już było 29C. Teraz jest raptem 38C.

O 7:30 zgłosiłem uszkodzony klimatyzator w moim domowym biurze (albo drugiej sypialni jak kto woli). Przez 5 godzin nie raczyli nawet otworzyć listu ode mnie, więc jak chwyciłem za słuchawkę, to od razu przynioslo to efekty – ustawili technika na jutro na godziny poranne, choć prosiłem o godziny popołudniowe.

Ale i tak najważniejsze dzisiaj są raporty. Od rana tworzę jakieś bzdury, o przepraszam, miesięczne raporty podsumowujące aktywność każdego studenta z osobna oraz każdy przedmiot, za który jestem odpowiedzialny. W firmie nieznane jest żadne oprogramowanie bazodanowe, więc wszystko tworzone jest w Wordzie i Excelu. Równie dobrze możnałoby to wypełniać ręcznie, ale wydruk cyfrowy zawsze profesjonalniej wygląda.

W kwietniu miałem już nic nie robić z bardzo sławną grupą 82 – królowie leserów z tragiczną znajomością języka angielskiego (tj. Kali mieć, Kali być). Niestety Tony tak zaangażował się w egzaminowanie, że nie miał czasu, by się tym zająć. Idę o zakład, że nawet się nie starał, by wysłupłać choć 10 minut. Zrobiłem więc za niego ten raport, ale w maju będzie walczył już z tym sam 😉
Continue reading »