Jak zgubiłem wypłatę :)

Chociaż umówiłem się z Josephem na 15:00, to jednak najpierw pojechałem do domu. Pomyślałem sobie, że dam im trochę czasu na wykonanie tego zlecenia. Niech wiedzą, co to znaczy umówić się na konkretną godzinę, a potem to kompletnie zignorować.

Jak zaplanowałem, tak zrobiłem. Niestety HGQ znów dało dowód na to, jak bardzo przejmuje się moim losem tutaj. O 17:00 Joseph został sam na posterunku. W końcu dziś już się zaczął weekend, prawda?

Wziąłem kurdupla za fraki i zszedłem do księgowości. Tam się okazało, że wielce zapracowany Główny Obibok był na spotkaniu z jeszcze większym Leserem. Chciałbym wierzyć, że Arab tłumaczył Hindusowi jak się postępuje z klientem wg zasady “Klient ma zawsze rację”, ale to raczej było moje pobożne życzenie. Zastanawiałem się ile czasu dzisiaj stracę na czekanie. Forsa szczęścia nie daje, ale zdecydowanie ułatwia tutaj życie. Continue reading »

Do trzech razy sztuka

Zadzwoniono do mnie z firmy z prośbą, bym przyjechał odebrać pieniądze, znaczy się pensję. Co takiego muszę zrobić, by oni zaczęli to robić tak jak należy, czyli stosować zwykły przelew bankowy?

Za pierwszym razem nie było konta w banku, więc to niedopatrzenie można im wybaczyć 😉
Za drugim razem usłyszałem, że problemy bankowe stanęły im na drodze – zlecenie nie mogło być zrealizowane czy coś takiego, bo system nawalał. Koledzy “szmalec” dostali, ja nie 🙂
Za trzecim razem, czyli dzisiaj powodem był … brak numeru mojego konta. Normalnie myśląca osoba podniosłaby słuchawkę i wykręciła numer do mnie, a potem poprosiła o brakujące dane bankowe. W HGQ każda operacja wieloetapowa to wyzwanie na miarę lotu na Marsa. Udało im się aż zrealizować dwa kroki z tej trójstopniowej procedury. Mówi się trudno, ważne, że płacą.
Continue reading »

Zaszalałem :)

Od 22 lutego trwa oficjalny audyt. Wszyscy w firmie mają “sraczkę”, bo przyjechał jakiś “szperacz”, a ja to biorę na spokojnie. Zastanawiam się skąd taka zmiana. Może dlatego, że jak widzę, co robię, by się udała wizytacja w naszym ośrodku w Ras Laffan, to mnie pusty śmiech ogarnia. Uzupełniamy brakujące arkusze egzaminacyjne w tempie w jakiej bezpieka paliła dokumenty o swoich śledztwach. Ja [cenzura], co to za fikcja jest? na szczęście to nie mój problem.

Moją głowę bardziej zaprząta sprawa XXX.
Continue reading »

Wstyd jak karta :)

Zaczyna mnie to wszystko wkurzać. Ktoś mnie chyba permanentnie dezinformuje w sprawie XXX. Sam już nie wiem o co tutaj chodzi. Z najprostszej sprawy zrobiło się tak wielkie zamieszanie, że głowa mała. Podejrzewam, że poza światem arabskim ta papierkowa robota jest załatwiana w 30 minut, pod warunkiem, że szefostwo wyrazi zgodę na XXX.

Wyobraźcie sobie, że zadzwoniłem dzisiaj do pana technicznego z RAA z zapytaniem, gdzie się podziewa moja aplikacja. I wiecie jaka była odpowiedź?
– Wiem, gdzie to jest – u mnie na biurku.
Wykończyć się można z pajacami.
– Jak to możliwe, skoro w zeszłym tygodniu, powiedziano mi, że zostało to wysłane do HGQ?
– Ale co Pan taki nerwowy? Pali się czy jak? Sprawa XXX będzie dopiero w marcu, a mamy przecież luty i do tego czasu zdążymy to załatwić.
– …. ma Pan rację, ale do tego czasu może wzrosnąć też koszt wejściowy XXX.
– a co to za problem? przecież wystarczająco dużo Pan zarabia.
Nie chciałem mu mówić, że nie zamierzam przepłacać za sprawę XXX tylko dlatego, że ktoś [cenzura] nie potrafi załatwić najprostszej sprawy. Nie pojąłby tego tym swoim zakutym … no głową 😀
Continue reading »

Prawo jazdy

Ostatnio w moim życiu za dużo się chyba dzieje, bo niektóre fakty wypadają mi z głowy, a potem muszę je dopisywać później, ale dzięki temu będę miał radochę jak to przeczytam za kilkanaście lat.

We wtorek, 17 lutego zadzwonił do mnie Mutaz, żebym koniecznie przyjechał po pracy odebrać prawo jazdy. W tym kraju co raz mniej mnie dziwi. Nie bardzo rozumiałem, jak Policja mogłaby mu wydać ten dokument, ale założyłem, że jednak tak się stało. Otóż jednak policja zachowuje odrobinę rozsądku i prawo jazdy miałem odebrać sam. Mutaz chciał bym wpadł do biura, ale po pismo potwierdzające, że takowe prawo jazdy wciąż mi się należy, bo umowa z HGQ nadal jest ważna. Ten kto choć raz przejechał się samochodem po godzinie 17 w Doha wie, że trzeba mieć oczy naokoło głowy a i tak nie jest się pewnym czy przeżyje się na drodze. Między siedzibą HGQ a wydziałem komunikacji są cztery ronda. Na wszystkich czterech chciano mnie staranować. Jakim cudem żyję, to nie wiem. Boska ręka pewnie czuwa nade mną 😉
Continue reading »