Wejście Czarnego Smoka

6:30
Niemożliwe.
Własnym oczom nie wierzę.
Zostałem Wojoiechem G. Jak to się mogło stać? 🙂
Nie potrafili poprawnie przepisać mojego imienia z kartki?
Patrzę na poprzedni tydzień… Faktycznie, moje imię też zostało wydrukowane z błędem. Kolejna kartka… i mamy odpowiedź 🙂
Za bardzo zawinęło mi się “c”, choć pisałem drukowanymi literami i mamy wyjaśnienie całego zdarzenia. Tony płacze ze śmiechu, bo mu powiedziałem, z czego tak rżałem przed chwilą.

6:35
Czy może nam się lepiej zacząć tydzień?
Oczywiście.
Z pomocą przyszedł Agili. To było prawdziwe Wejście Smoka, powiem więcej – Libijskiego Lwa. Dostaliśmy wykład na temat postępowania ze studentami.
Poniżej kilka bardzo cennych wskazówek Agili:
– studenci nie mają prawa oglądać swoich testów, tzn. nie mogą mieć do nich wglądu po mojej ocenie. Wszystko ma być utajnione. Klasówki, testy, egzaminy mam sprawdzić, wystawić ocenę, przeliczyć na procenty, załączyć odpowiednie formularze i oddać Agiliemu. Po weryfikacji ocen on udzieli informacji naszym praktykantom, kto zaliczył przedmiot a kto ma mieć poprawkę;
– nie wolno dawać tych samych pytań na poprawie;
– nie wolno robić powtórnego testu, zanim Agili nie zweryfikuje moich ocen;
– nie wolno pozwalać uczniom korzystać z telefonów komórkowych, nawet jeżeli mają wyłączony dzwonek (czyli tzw. “silent mode”);
– trzeba być mocno restrykcyjnym co do punktualności i obecności na zajęciach – każda minuta spóźnienia ma być odnotowana;
– każde złe zachowanie ucznia ma być zgłoszone na piśmie do moich zwierzchników;
– nie wolno nam dawać studentom żadnych materiałów na piśmie, szczególnie przykładowych pytań egzaminacyjnych;
– nie wolno umawiać się z nimi ustnie na egzamin;
– jak sobie coś jeszcze przypomnę to dopiszę, bo lista zakazów i nakazów była zdecydowanie dłuższa.

Oczy wyszły nam z orbit, szczęki opadły na podłogę. To było naprawdę COŚ. Rey chciał zabrać głos, że tak nie można, że przecież ktoś powinien był nas uprzedzić, a nie mówić nam o tym po fakcie. Agili nie dał mu jednak skończyć. “Wyjechał” ze swoją historią, jak to mu student zalazł za skórę, a potem on biedny musiał się z tego tłumaczyć, być krytym przez szefa etc. Było jeszcze o tym, jak wszechmocni są nasi podopieczni, że mają nieograniczoną władzę nad nami, więc walce z nimi powinniśmy kryć swoje tyłki szczegółową dokumentacją. Państwo pozwolicie, że komentarz zostawię Wam. Ja się idę napić 😀

7:45
Wpadł do mnie Agili. Dał mi rozpiskę na najbliższy tydzień. Wynika z niej, że od 30 minut prowadzę zajęcia.
Czyż facet nie jest uroczy? Przyznajcie to sami.

Napomknąłem mu o literówce na liście wejść/wyjść. Obiecał poprawić w wolnym czasie.

Nie poprawił. Zlecił to panu Sharmie. Ten zaś przyszedł do mnie i powiedział, jaki to Agili jest spostrzegawczy. Zauważył błąd w moim imieniu, więc powinienem być mu wdzięczny.

Agili, jesteś moim mistrzem, wzorem do naśladowania 😀

8:30
Pepito powiedział mi w zaufaniu, że być może będę prowadził krótkie kursy dla inżynierów QP. Chciałem dalej pociągnąć ten temat. Może jakaś dodatkowa forsa by wpadła? W końcu to zupełnie inny poziom od tego, który do tej pory widziałem.

Nie zdążyłem. Przyszedł Wayne.
Jutro mamy oficjalne spotkanie w tej sprawie. Od dziś przyjmuję zakłady, co jeszcze zdarzy się w tej firmie. O czym mnie jeszcze nie poinformowano, a wyjdzie wkrótce w praniu 🙂

9:00
Miałem zacząć egzaminowanie 10 ludzi po czteromiesięcznej praktyce, ale się nie zjawili. Dlaczego? Pepito poszedł i wrócił z taką odpowiedzią – RasGas zapomniał powiedzieć o egzaminie swoim młodym pracownikom.
Jak to możliwe, że zapomnieli? Nie wiem. Ja tego nie rozumiem.
W czwartek byłem z Pepito w RasGas, by wyjaśnić sprawę niedzielnego terminu. Za dużo ludzi nam wyznaczono na ten dzień. I co? I nic. Nikt nie widzi problemu, prócz mnie i Pepito.

13:30
Tony “wyszarpał” Waynowi klucze do laboratoriów komputerowych. Najwyższa pora. Bo ile można uprawiać prowizorkę w barakach.
Dwa niepozorne baraki, nie różniące się niczym od naszych sal wykładowych. Dała się zauważyć tylko jedna mała różnica. Zamek w drzwiach był dawno nieużywany. Zanosiło się na podróż w czasie. I prawie tak wyglądało. Pod drzwiami sali komputerowej wielomiesięczny, a może wieloletni piasek, naniesiony podczas burz piaskowych. Ławki pamiętające dawne czasy … i na tym koniec oznak przeszłości. Komputery z 2005 roku, czyli do zwykłej pracy biurowej jak najbardziej przydatne. Rzutnik multimedialny trochę młodszy, podwieszony pod sufitem, próbował popełnić samobójstwo. Weszliśmy w ostatniej chwili. Biedaczek trzymał się tylko na jednej śrubie 🙂

Szybka analiza okablowania, zabawa bezpiecznikami i … sala prawa gotowa do zajęć. Szkoda tylko, że rzutnik pokazuje cały czas białą, pionową linię. Ale nie ma co narzekać. Lepsza cieniutka linia z rzutnikiem niż brak linii i brak rzutnika 🙂

14:30
Jest źle. Ból gardła jest nie do zniesienia. Nie mogę nawet przełknąć śliny.
Odpadam w czasie podróży do domu. Szkoda, bo chłopaki podobno pojechali nową drogą. Gdy się obudziłem, to dało się zauważyć sporo zieleni. Cóż, może następnym razem nie prześpię nowej trasy.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *