Z Nowym Rokiem

Zdarzało mi się wracać do domu po 5:30, zdarzało mi się kłaść spać po 5:30, ale wyjeżdżać do pracy w tym dniu zdarza mi się po raz pierwszy.

Cóż, 1 stycznia przywitał nas gęstą mgłą. Jak to dobrze, że nie prowadzę. Oczy w pięć złoty. Spałem przecież niecałe cztery godziny. Ledwo żyję, a jeszcze z rana walczyłem ze spłuczką w toalecie. Na szczęście udało mi się ją szybko naprawić, inaczej kolejna powódź w domu.

Tony z Reyem już czekali na mnie na dole gotowi do odjazdu. W następnym tygodniu jest mój dyżur. Obym tylko nie marudził jak w tych ostatnich dniach. Na trzy podróże do pracy spóźniłem się dwa razy. To chyba zły wynik? 😉

Mgła utrzymywała się w mieście, ale na trasie nie przeszkadzała nam zbytnio. Wydawało mi się, że powinno być odwrotnie.

A może jednak znam się na pogodzie, bo tuż przed wjazdem na teren Ras Laffan mgła tak zgęstniała, że nie widzieliśmy dokładnie samochodów jadących przed nami.

A propos jazdy we mgle. Nie widziałem tego w Australii, nie pamiętam tego z Polski. Gdy tylko pojawia się zagrożenie na drodze każdy, kierowcy włączają światła awaryjne, tak by Ci za nim wiedzieli, że coś się stało/dzieje na drodze. Tak też było i dzisiaj rano. Sznur migających światełek awaryjnych ciągnął się przed nami.

Jesteśmy pierwsi. 30 sekund później zjawia się Wayne – główny szef ośrodka szkoleniowego w Ras Laffan.
Otwiera mi pokój, zamieniamy dwa słowa grzecznościowe i tyle.
A gdzie instrukcje co mam robić, czego uczyć, jakieś materiały? nic, zero, null.
Już się nie pytam, nie wyrywam jak w RAA. Będą chcieli, to mi powiedzą, jak nie, to nie. Póki płacą mi za siedzenie tutaj , to OK.

11:30

Na stołówce poznaję Noela, Filipińczyka, kolegę Pepito (albo Toniengo nr 2). To właśnie im mam pomagać w zaliczeniach. Noel to typ “bułkę-przez-bibułkę”. Zdaje się być trochę więcej niż metroseksualny, czyli facet ma raj na ziemi w Katarze, bo jest tutaj w czym wybierać, konkurencji w zasadzie żadnej 😉

Noel ma wysokie mniemanie o sobie i bardzo lubi to podkreślać na każdym kroku. Szkoda, że porównuje się do gorszych od siebie. Zobaczymy jak dalej będzie się układała nam współpraca. Na dzisiaj mam mieszane uczucia, ale to tylko pierwsze wrażenie.

Polityka, polityka, wszędzie ta polityka. Gdzie nie spojrzeć, tam ona jest. Mam dosyć już kto, komu, z kim, po co i kiedy. Zamiast biadolić, to by się wszyscy do pracy wzięli. AB poleciał “na pysk” i niech to będzie przestrogą dla nas.

Miałem zjeść dziś mało, po wczorajszej sylwestrowej wyżerce, ale tak smacznie gotują tutaj, że nie mam siły odmawiać sobie przyjemności.

14:00
AB jednak wraca do pracy. Jak to możliwe? otóż nasi studenci pojechali walczyć o swojego “ticzera”.
Ten albo żaden. Inaczej nie przychodzimy do Was się uczyć.
Ktoś z QP (być może Abass) musiał się zgodzić. Nie chodzi o to, że szczeniaki mają coś do powiedzenia. Bo faktycznie nie mają. Za brak obecności mogą mieć zabrane stypendia i to wszystko. Ale te młodziaki to są synowie naprawdę bogatych, bardzo wpływowych ludzi w Katarze, a z takimi QP musi jednak liczyć się. Czyli szacunek dla każdego, bo nie wiadomo, kiedy może Ci się przydać pomoc nieznajomych 🙂

17:00
Odpadłem. Zmęczenie organizmu wzięło górę. Po dwóch godzinach wstałem, pokręciłem się po mieszkaniu. Stwierdziłem, że mam wszystko gdzieś. Nic nie robię, wracam do łoża.

Dziękuję za uwagę i dobranoc Państwu 🙂

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *