Piknik na pustyni cz-3

Kim jestem? a) Polakiem b) Australijczykiem c) Palestyńczykiem d) Egipcjanininem

Kim jestem? a) Polakiem b) Australijczykiem c) Palestyńczykiem d) Egipcjaninem

Na pikniku dwa razy się mnie spytano, czemu nie mówię po arabsku, tylko po angielsku. Nowo przybyli biesiadnicy nie mogli uwierzyć, że pochodzę spoza krajów islamskich. Jedni obstawiali, że jestem Palestyńczykiem, drudzy że Egipcjaninem. Nie wiem jaki element mojej twarzy sugerował, że jestem Arabem. Czyżby trzydniowy zarost aż tak mnie odmieniał? Jeżeli faktycznie jedyną miarą mojej “arabskości” jest bujne owłosienie twarzy, to chyba co raz częściej będę brany za miejscowego niż za emigranta – ostatnio nie chce mi się golić codziennie 😀
Continue reading »

Piknik na pustyni cz-2

Skoro obiecałem to piszę jak było na pikniku.

Amer (jeden z naszych studentów) powiedział, że jeden z nich odbierze nas spod Villaggio o 15:00. O dziwo, Mohammed (zwany przez nas hippisem, bo ma długie włosy) spóźnił się raptem 5 minut, a trzeba powiedzieć, że o tej porze to jest początek szału zakupowego w Doha. Wszystkie parkingi blokują się błyskawicznie. Hippi podjechał po nas białą Toyotą Land Cruiserem. To taki dziadowski samochodzik na pustynię 😉 wszyscy go tutaj mają 🙂 Po drodze pojechaliśmy jeszcze po Mohammeda (zwanego przez nas Kamelem, bo handluje wielbłądami). Chłopaki nie szaleli na drodze z nami na pokładzie , skromne 140km/h wystarczyło jednak, że i tak mieliśmy pietra jak się patrzy 😀

Profilaktycznie zabrałem wałówkę ze sobą, ale okazało się, że niepotrzebnie. Dzieciaki zatrzymały się i nakupiły żarcia dla całej armii. Ja bym tego nie zjadł przez miesiąc. Już w drodze uraczyli mnie chipsami i Barbicanem. Powiedziałem, że nie będę pił alkoholu, ale oni się tylko zaśmiali. Byłem tak przejęty wycieczką, że zupełnie nie skojarzyłem, że nawet gdyby chcieli to i tak nikt by im alkoholu nie sprzedał, a po drugie i chyba najważniejsze, Islam im tego zabrania. Ale już wiem, czym się będę raczył w upalne dni. Barbican to piwko bezalkoholowe, o smaku, który bardzo mi pasuje – nie ma goryczki. Dzisiaj rano w sklepie odkryłem, że wiele jest smaków (malinowy, cytrynowy, truskawkowy, morelowy 😉 )
Continue reading »

Dziura ozonowa

Kiedy jeszcze żyłem sobie spokojnie w Australii, na topie był temat globalnego ocieplenia, efektów cieplarnianych etc. By uciąć wszelakie spekulacje na temat moich poglądów, powiem wprost – nie twierdzę, że nie ma globalnego ocieplenia, mnie zwyczajnie nie przekonują sposoby prezentacji dowodów na istnienie jego, czyli w tym temacie stoję po stronie Przema 😉

Ale nie o tym będzie w tym poście. Wydaje mi się bezcelowe pisanie o tym z kraju, w którym latem spotykamy piekielnie wysokie temperatury, a zimy przypominają polski wrzesień.

Ja już sam nie wiem, czy lepsze są słowa-wytrychy w mediach publicznych czy to co zdarzyło się dzisiaj w pracy.
Continue reading »

Mediator

No to się zaczęło. Człowiek nie może pozostać niezależnym w Katarze. Zawsze musi się opowiedzieć po którejś ze stron, a jak nie, to przypiszą Ci tę opcję, by móc Cię OPR bez przerwy. Pamiętacie jak przysłuchiwałem się awanturze?

Dzisiaj rano kolega PO zarządził w trybie pilnym spotkanie kadry procesowej. Dostało się Filipino za to, że odmówił PO współpracy. Sęk w tym, że Pepito miał w tym czasie inne ważne zajęcia. Decyzja o przesunięciu go z jednego odcinka pracy na drugi była jednak w rękach PO, i tu jest właśnie pies pogrzebany.
Continue reading »