Kierowca – rajdowca

4:30 pobudka

4:40 wypad z łóżka

4:50 śniadanie

5:00 sprawdzenie poczty, Nasza-Klasa i prasówka

5:20 WC

5:25 pakowanie

5:32 odjeżdżamy

Szło dobrze tylko do pierwszego ronda.
Stoję na czerwonym, zaczyna migać żółte.
Czekam na przerwę.
Jest.
Zdejmuję nogę z hamulca, auto rusza pomału, a tu nagle Tony łapie mnie za ramię:
– Zgłupiałeś, przecież czerwone jest!!! z tego wrażenia nie spojrzałem na światła.
Znów się zapaliło czerwone. Myślałem, że po czerwonym i migającym żółtym będzie zielone. Niestety człowiek za szybko się przyzwyczaja do dobrego. W Katarze światła zależne są od natężenia ruchu. To kolejna rzecz o której należy pamiętać.

To że w Europie i Australii mamy system Czerwone – Żółte – Zielone – Żółte i znów Czerwone – Żółte – Zielone – Żółte itd., nie oznacza, że wszędzie na świecie tak musi być. Nie muszę mówić, że pikawa zaczęła mi uderzać z częstotliwością 150 skurczy/min.

Do tej pory myślałem, że krzyk przerażonych kobiet w moim samochodzie to najgorsza rzecz. Dziś Tony przebił wszystkich. Dobrze, że nie pomyliłem pedału hamulca z gazem, bo wylądowalibyśmy pod kołami ciężarówki i dwóch Toyot Prado.

Druga wpadka zdarzyła mi się już na autostradzie. Zamiast kierunkowskazu włączyłem światła długie, potem wycieraczki, walczyłem z wyłączeniem długich, a jak udało mi się je wyłączyć to odezwało się ograniczenie prędkości i kilka samochodów za mną. Nie ma to jak dokładne przestudiowanie instrukcji obsługi nowego samochodu 🙂 po co? Przecież każdy prowadzi się tak samo, prawda? hahaha.

6:35
Jesteśmy na miejscu.

Cholera, zapomniałem w czwartek się podpisać na liście obecności. Co za zbrodnia!!! 😀 Musiałem być naprawdę nieprzytomny tego dnia. To jest jedyna rzecz jaką robię dla QP przez ostatnie trzy tygodnie, a w czwartek nie udało mi się jej wykonać. Miałem na to cały dzień, a jednak nie dotarłem do pokoju z listą. 🙂
Wchodzę do pokoju, a tam … pełno piachu. No może nie dosłownie, ale pod oknami widać wyraźnie skutki piątkowej zadymy. Piasek równiutko rozłożony, a na szybach usypane kupki piasku.

I znowu ta plama na podłodze koło biurka AB. Skąd to kapie? żadnych śladów na biurku, nic na suficie. Nieważne. Ważne, żeby nie wdepnąć w tę mazie.
Ekipa sprzątająca wyczyściła mój pokój z piachu. Niestety biurka już nie dotknęli, bo ich o to nie poprosiłem. Jak przyszedłem nie dało się przy nim usiąść, więc je wytarłem. Gdy wróciłem po sprzątaczach znów była warstwa piachu na biurku. Szkoda, że również na laptopie. Mam teraz dobre alibi, dlaczego wychodząc z pokoju zawsze go zamykam 🙂
Nie muszą przecież wiedzieć, że piszę sprawozdanie dla Was 😉

10:00
Zgłodniałem. Sięgam po swoje kanapeczki z żółtym serem i papryczką i .. k[cenz…ura]ć, zostawiłem w domu ;( Trudno, odrobina głodu jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

Nie ma Wayna, nie ma Agili, AB się nie zjawił, nie ma Pepito. Nic nie wiadomo, czy, co i kiedy zacznę wykładać. Ręce opadają, ale z drugiej strony, skoro płacą, to czemu ja tak zrzędzę 🙂

10:30
Spoglądam na miejsce, w którym była plama. Patrzę uważniej. O rany, znów jest. Podchodzę i oczom nie wierzę. Ta maź wydobywa się spod podłogi.
Hurra, będę bogaty, naprawdę bogaty!!! W moim pokoju płynie ropa!!!
Skąd wiem? jak to skąd? Musiałem tego dotknąć, powąchać. 😉
Niestety, nie jest to towar, na sprzedaży którego mógłbym zarobić miliony.

11:00
Dzwonił Wayne. Mr. Shamra ma przygotować trzy nowe sale.
Do tej pory były dwie grupy, kolejne trzy w drodze.
Będą jutro w Ras Laffan, a to oznacza, że będę prowadził zajęcia.
Oczywiście nikt nic nie wie, bo wieść jak zwykle dotarła drogą konspiracyjną. Jako kontraktorzy nie musimy być o wszystkim informowani, to chyba oczywiste. Ktoś ma inne zdanie na ten temat? :-]

W czwartek Tony powiedział, że stawia nam obiad, jeśli chociaż raz zadźwięczy mu w aucie ostrzeżenie, że przekroczył prędkość. I wiecie co? facet wziął się honorem. Oddał nam dwie wejściówki na stołówkę, a sam jadł dzisiaj kanapki.

12:30
Adam, koleś od angielskiego z Brisbane, wygadał się (oczywiście, że w tajemnicy, bo tutaj wszystko jest tajne/poufne), że dzwonił do swojego szefa, a ten mu powiedział, że w tym tygodniu nie przybędzie żadna nowa grupa. Nawet nie spodziewają się w przeciągu najbliższych dwu tygodni. A to oznacza, że znów wracam do swoich codziennych obowiązków:
1. SIGN IN – uczyń nam wielki zaszczyt i wpisz się do naszej księgi gości
2. GO TO THE OFFICE – zasiądź w wygodnym fotelu za swoim biurkiem, obsługa przyniesie Ci poranną kawę i dzisiejszą prasę
3. HAVE A LUNCH – odwiedź naszą wspaniałą stołówkę, gdzie kucharze z całego świata zrobią wszystko, by dogodzić Twojemu podniebieniu
4. GO TO THE OFFICE – po obfitym posiłku rozciągnij się w fotelu, aby nie dostać kolki
5. SIGN OUT – w naszej książce skarg i zażaleń napisz, co możemy zrobić by poprawić jakość naszych usług, byś z przyjemnością wrócił tutaj już jutro
6. GO HOME – po dniu pełnym wrażeń udaj się na spoczynek, musisz na pewno być mocno zmęczony

Ta robota mnie wykańcza, Państwo wybaczą, ale nie mam natchnienia do dalszego pisania już dzisiaj 😀

Do jutra

2 thoughts on “Kierowca – rajdowca

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *