Polskie perełki

Pisałem ostatnio o arabskiej perle. Przy okazji wycieczki na wyspę Pearl nie sposób było odmówić sobie przyjemności wizyty w polskiej ambasadzie. Nie, nie. Budynek naszej dyplomatycznej jednostki nie znajduje się na wyspie. Aż tak rozrzutne Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie jest. Nie znaczy to jednak, że polska placówka wynajmuje siedzibę gdzieś na peryferiach Dausze. Powinniśmy być jednak dumni z tego, że mamy swoich przedstawicieli pod nosem (bynajmniej niezakatarzonych).

Moje serce mocniej bije gdy na wietrze łopocze biało-czerwona flaga :)

Moje serce mocniej bije gdy na wietrze łopocze biało-czerwona flaga 🙂

Tacy na przykład Australijczycy muszą czekać na swojego ambasadora czy konsula aż trzy miesiące. Mogliby co prawda wybrać się do Abu Dabi, ale byłaby to wycieczka na co najmniej dwa dni samochodem, lub jednodniowa samolotem, ale najważniejsze to to, że trzeba by było ubiegać się o wizę wyjazdową z Kataru, a to podobno czasami nie jest tak oczywista sprawa (o tym wkrótce napiszę). Polacy mają jednak zdecydowanie lepiej. Ambasada znajduje się w ekskluzywnej części Dausze. Gdy tylko zamarzy nam się wizyta, możemy odwiedzić naszego konsula.

No właśnie. W zasadzie to na tym kończą się moje pochlebstwa. Bardzo nieprzyjemnie wspominam swoje doświadczenia z przedstawicielami państwa polskiego w Melbourne. Być może Polska jest już nowoczesnym krajem, odzyskaliśmy wolność [?], jesteśmy w Unii Europejskiej, ale te zmiany niekoniecznie są widoczne w zagranicznych jednostkach dyplomatycznych. Tam, przynajmniej jeśli chodzi o kontakty z polskim klientem, wciąż chyba panuje przekonanie, że obywatel to kula u nogi i należy zrobić wszystko, aby ograniczyć kontakt z nim do minimum, a najlepiej zniechęcić go do wizyty w placówce dyplomatycznej. Miałem wrażenie, że urzędnik ambasady polskiej zapomniał, że to on jest tam dla mnie, a nie ja dla niego. W moim przypadku chodziło tylko o weryfikację mojego podpisu. Jednak gdy patrzyłem na ludzi oczekujących na polski paszport, miałem wrażenie, że to niewątpliwi szczęśliwcy, którym państwo raczyło odnowić polski dokument. Paszport ten wydawał się być nagrodą za dobre zachowanie wobec władzy [ludowej?]. Pół roku oczekiwania to naprawdę niedługi okres czasu, by znów poczuć więź z naszą Ojczyzną.

W Victorii (AU) było nas prawie 21 tysięcy, a konsul pojawiał się raz na pół roku w Melbourne. Dla porównania, według tego, co znalazłem na portalu Nasza-Klasa, jest nas tutaj 600 osób. Jak będzie w Dausze? Nie wiem i raczej się nie dowiem. Jestem jednak przekonany, że Ambasada Polska nie odmówiłaby mi pomocy, bo aż cztery dni jest otwarta placówka dyplomatyczna, a godziny pracy są tak dobrane, że polski obywatel pracujący w godzinach od 5:30 do 15:30 na pewno załatwi swoje sprawy.

Jesteśmy do Twojej dyspozycji 8 godzin prawie cały tydzień :)

Jesteśmy do Twojej dyspozycji 8 godzin prawie cały tydzień 🙂

Nasuwa się oczywiste pytanie – skoro nie poznałem jeszcze konsula, to może chociaż nawiązałem kontakty towarzyskie z Polakami.
Autor posta zakasłał, by dać sobie czas do namysłu. A oto odpowiedź:
Wiem, że są i nawet niektórzy z nich opisują swoje doświadczenia tak jak ja. Tym, którzy chcieliby zobaczyć jak będzie wyglądało moje życie za 3, 6 czy nawet 12 miesięcy powinni zajrzeć na poniższe strony:
– Klasyka polskiego bloga w Katarze czyli Sylwia z rodziną, znani bardziej jako MaZuSy;
– Ludzie, dla których nie istnieją żadne granice – Piotr i “Michał“;
Pod półksiężycem Kataru pisuje Olena z rodziną

Jako człowiek bardzo wylewny, stojący jedną nogą w Australii, a drugą w Polsce, dotychczas poznałem tylko liderkę polskiego bloga czyli ….Sy. Na dalsze spotkania będzie czas, gdy załatwię do końca sprawę XXX 😀

2 thoughts on “Polskie perełki

  1. Witam!
    Jak tam poziom frustracji? Maleje trochę w porównaniu z początkiem, czy jeszcze trzyma? Wszyscyśmy przez to przechodzili…..
    Pozdrawiam
    Olena

    • Cześć Olena
      Frustracja jest w fazie zaniku, chyba że usilnie próbuję zgłębić proces myślenia zachodzący u niektórych osób 😀
      Staram się wszystko brać z przymrużeniem oka, inaczej bym się już dawno wykończył 😀
      Pozdrawiam

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *