Cuda panie, cuda :)

W naszej firmie dzieją się cuda.

Dziś Agili, facet któremu wszystko należy się z urzędu, poprosił mnie, bym znów zastąpił Reya na zajęciach. Byłem w szoku. Temu facetowi przeszło przez gardło słowo PROSZĘ.

Tony miał zastąpić zaś pana Sharmę, który rzekomo jest chory. Dwie godziny później wyszło, że pojechał tylko do urzędu imigracyjnego. Podobno mają mu wkrótce przedłużyć umowę, więc na tę okoliczność ściąga swoją żonę do Kataru. Będzie to prawdopodobnie jego ostatni rok.

I tak oto wyszło, że nasz Libijski Lew wciąż uważa, że można nami bezkarnie manipulować. Nie wiem, po co to robi. Jego drobne kłamstewka zawsze wychodzą na jaw. A przecież wystarczyłoby poprosić. Ale i tak uważam ten dzień za niezwykły. Mam nadzieję, że ta odmiana Araba to zapowiedź udanej współpracy między nim a nami. Tak czy inaczej cała sytuacja rozbawiła nas do łez, tj. mnie i Toniego. A niech sobie Agili myśli, że ma jakąkolwiek kontrolę nad nami 😉

Od niedzieli zaczął się dla mnie ciężki okres jako egzaminatora. Zostałem sam na polu bitwy, bo Filipiono pojechał na zasłużone 4-tygodniowe wakacje. Najgorsze jest to, że zamiast popychać robotę do przodu, ja biorę udział w jakiś durnych przepychankach politycznych.

Dziś jednak zagrałem jak rasowy pokerzysta 😉 Z kamienną twarzą odmówiłem realizowania umowy, gdyż takie jest zalecenie mojego szefa. Już miałem się ugiąć pod krzykami Arabów, ale niespodziewanie pojawił się Hussein K. (ale nie ten ode mnie z ośrodka szkoleniowego). Na spokojnie wysłuchał moich argumentów oraz sugestii w jaki sposób rozwiązać całą sprawę bez szkody dla obu stron. Moim zdaniem to jedyny facet, który wie na czym polega współpraca. Obiecał jak najszybciej rozwiązać problem.

I bardzo dobrze. Mnie już nie ma na linii strzału QP- RasGas. Niech się teraz martwią Wayne (QP), Victor, Hazem, Tariq i Hussein (RasGas). Już więcej żadne skargi nie będą spadały na moją głowę.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *